"Trzecia władza" (7)
"Kiedy kolejne moje monity nie dały rezultatów, w maju poszedłem na
rozmowę do premiera. Powiedziałem, że w takiej sytuacji dalej pracować nie
mogę, że ona kompromituje i naraża na szwank autorytet rządu i program
reform. Że niepojęta jest sytuacja, w której nie da się zwolnić skompromito-
wanego dyrektora departamentu i że takiej zmiany oczekuje większość
pracowników ministerstwa. A premier odpowiedział: "a więc wzrost rewan-
żyzmu"."
Tak w czerwcu 1990 r. zakończyła się kariera przewodniczącego pod-
stolika ds. sądów i prawa w resorcie sprawiedliwości, który szybko jednak
został powołany na sędziego Sądu Najwyższego, by już w lipcu zostać wy-
brany na pierwszego niekomunistycznego pierwszego prezesa SN. Dokona-
nia prof. Strzembosza, jako wiceministra sprawioedliwości, okazały się
mizerne. Struktura personalna sądownictwa została nietknięta.
Świetne wystąpienie podczas dyskusji plenarnych, nawiązujące również
do złej przeszłości, miał poseł Adam Zieliński, sędzia, wieloletni prezes
Naczelnego Sądu Administracyjnego (1982-1992): "Mamy mówić o wymia-
rze sprawiedliwości, mając świadomość, że bez właściwych gwarancji
prawidłowego jego funkcjonowania może się ono łatwo przekształcić w
wymiar niesprawiedliwości, a nawet - jak to wynika z naszych polskich
doświadczeń - w wymiar zbrodni".
Bogu dziękować, "w wymiar zbrodni" się nie przekształciło, zapewne dzięki
niewyposażeniu go, przez konstytucję III RP, w możliwość karania śmiercią.
Sprawiedliwość w tym "wymiarze sprawiedliwości" mocno jednak utykającą
była, o czym świadczą liczne doniesienia medialne o niesprawiedliwych wyro-
kowaniach polskich sędziów. Zamyka się właśnie trzydziestoletni okres istnie-
nia III Rzeczypospolitej, zaś w unijnym państwie europejskim, zwłaszcza
zdominowanym przez islamskich migrantów, pewności niezabijania mieć nie
możemy. Jak bowiem uczy historia, w obu komunach francuskich karą śmierci
szafowano obficie i bez umiaru. Na początek otrzymamy możliwość stosowa-
nia eutanazji i aborcji, nieograniczonego żadną konstytucją.
Na 16 posiedzeniu Sejmu w dniu 20 grudnia 1989 roku:
Poseł Jan Świtka ze Stronnictwa Demokratycznego przekonywał:
"Nie ma żadnych podstaw do wyrażenia i obrony poglądu, że bezpartyj-
ność jest producentem moralności i uczciwości, a bezpartyjny to wzór pra-
wości, szlachetności, źródło cnót społecznych. Linia podziału między dobrem
a złem nie biegnie między partyjnością a bezpartyjnością, lecz między
mądrością a głupotą, moralnością a jej brakiem, odwagą a tchórzostwem.
Należy o tym pamiętać."
Poseł Szczepan Balicki, reprezentant Klubu Poselskiego PAX (który
również poparł ustawy sądowe), zgodził się, że prawo do zrzeszania się,
także w partiach politycznych, należy do podstawowych praw jednostki
ludzkiej.
"Nie wolno jednak odwracać oczu od rzeczywistości, przede wszystkim
od tej nieprzeliczonej liczby wyroków wydanych w ubiegłym 40-leciu pod
naciskiem władz politycznych, stanowiących ciemną, a dawniej często
krwawą plamę naszego wymiaru sprawiedliwości. W świadomości społe-
czeństwa wyrył się bardzo głęboko i boleśnie związek między partyjnością a
dyspozycyjnością (...). Ta sytuacja zmusza do izolowania kadry sędziowskiej
od aktywnej działalności politycznej. Powiedzmy sobie twardo: nasze sądow-
nictwo przez długi czas było chore, a ozdrowieńcowi można i trzeba nałożyć
rygory, które w innych warunkach byłyby niedopuszczalne. Miejmy nadzeję,
że z upływem czasu, leczącego najcięższe urazy, powstaną również warunki
do przywrócenia sędziom praw do działalności politycznej."
Lata 2016-23, a więc 30 lat później, okazały, że polscy sędziowie, z niez-
wykle intensywnym zaangażowaniem, ingerują w sprawy polityczne, bez
pardonu łamiąc obowiązujący ich konstytucyjny zakaz. Owe "tużurki", knujące
z opozycją i zagranicznymi instytucjami przeciw demokratycznie wybranej
władzy, jako powołani do egzekucji przestrzegania prawa, sami obowiązujące
ich prawo łamiąc, stanowią demoralizujący wpływ na społeczeństwo, tworząc
precedens egoistycznego wynoszenia się ponad naród i ustanowioną przezeń
praworządność. Mówiąc wprost - rebelia, gwałcąca demokrację i przeciw
interesowi narodowemu, czyniona przez "strażników prawa", dla partykular-
nych politycznie celów, przyczyniająca się bardzo skutecznie do słabości
funkcjonalnej państwa.



