"Trzecia władza"  (21)

     Opór środowiska rósł. W czerwcu 2010 r. Iustitia postanowiła skierować 
list otwarty do najważniejszych osób w państwie z Prezydentem Bronisła- 
wem Komorowskim na czele, wzywający do zaprzestania prac nad zmia- 
nami w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Podkreślała w nim, że 
projekt jest w dużej mierze oceniany krytycznie przez środowisko sędziow- 
skie. Pod listem zebrano od lutego 2010 r. 4969 podpisów, a więc ponad 
połowy sędziów sądów powszechnych. Była to największa manifestacja 
sprzeciwu wobec planów władzy politycznej we współczesnej Polsce. W 
liście sędziowie zarzucili rządowi łamanie konstytucyjnej zasady niezawis- 
łości sędziowskiej oraz trójpodziału władzy: 
     "Sądownictwo powszechne wymaga reform, nie aprobujemy jednak 
rozwiązań niosących ryzyko doprowadzenia sędziów do roli urzędników 
podlegających władzy wykonawczej. Takie zaś rozwiązania przewiduje 
najnowszy projekt. (...) Sprzeciwiamy się planom wprowadzenia powszech- 
nych ocen okresowych sędziów, mających być kolejnym narzędziem nadzoru
administracyjnego nad sądownictwem powszechnym, pełnionego przez 
Ministra Sprawiedliwości, który zgodnie z projektowanymi przepisami 
miałby mieć wpływ zarówno na sposób dokonywania tych ocen, jak i na 
powoływanie sędziów wizytatorów. Niedopuszczalne jest, aby władza wyko- 
nawcza wpływała na władzę sądowniczą poprzez określanie standardów 
oceniania sędziów i sprawowanie nad tym procesaem nadzoru." 
     Sędziowie wzywali też do reform, zwracając uwagę, że od czasu trans- 
formacji przeprowadzono blisko 40 nowelizacji Prawa o ustroju sądów 
powszechnych. Nie były doskonałe i potrzebna się stała nowa ustawa. 
Stosowną uchwałę podjęła też Iustitia, protestując w niej nie tylko przeciwko 
ocenom okresowym, ale wręcz domagając się przekazania nadzoru nad 
sądownictwem pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego oraz nowego 
systemu awansowego w sądach. 
     W sędziowskiej anarchii, trwającej od wyborów w roku 2023, dla człon- 
ków Iustitii już nawet pierwszy prezes Sądu Najwyższego nie posiada dosta- 
tecznie godnego autorytetu. Wespół z politykami, tworzą dualizm praworząd- 
ności. Zakrawa to na celowe niszczenie porządku konstytucyjnego państwa, 
przy całkowicie biernej postawie odchodzącego Prezydenta RP, zajmującego 
pozycję politycznego "arbitra elegantiarum". Raczej nie ma szans, by w 2025. 
polactwo wybrało prezydenta, który byłby jego sługą, a nie innych nacji.
 
     "Konieczne jest uchwalenie nowej ustawy ustrojowej sądownictwa, 
zgodnej z Konstytucją, która będzie spójna i trwała, a obywatelom zagwa- 
rantuje prawo do sprawiedliwego sądu. Na takie prawo polskie sądownictwo 
oczekuje od ponad dwudziestu lat" - głosiła wspólna uchwała sędziów. 
Bronisław Komorowski nie uznał tych argumentów i podpisał ustawę. Część 
przepisów weszła w życie w październiku tego samego roku, pozostałe w 
marcu 2012 r. 
     Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła złożyć skargę do Trybunału 
Konstytucyjnego. 
     Rozprawie przewodniczył prezes TK Andrzej Rzepliński, sprawozdawcą 
był wiceprezes TK Stanisław Biernat. 
     Wyrok był istotny dla dyskusji o relacji władzy politycznej i sądowniczej 
w sprawach nadzoru administracyjnego Ministertstwa Sprawiedliwości nad 
sądami. Trybunał Konstytucyjny przeciął dyskusję o koncepcjach przesu- 
nięcia tego nadzoru w kierunku pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. De 
facto uznał poszerzenie uprawnień ministra w zakresie, jaki stwarzała 
ustawa. 
     Na "prawo do sprawiedliwego sądu" obywatele III RP wciąż oczekują od 
ponad trzydziestu lat. W roku 2024. są odeń jeszcze dalej, niż dziesięć lat 
wcześniej. Polscy prawnicy już nie toczą wojny z Ministerstwem Sprawiedli- 
wości lecz między sobą, podzieleni na 2 zwalczające się obozy. Ochoczo 
przystąpili do rozgrywek politycznych, choć w utopijnych założeniach mieli 
być zawodowo apolityczni. Wraz z rządem "uśmiechniętej koalicji" dopusz- 
czają się anarchizacji prawa i państwa. Sondaże politycznego poparcia 
wykazują, że obywatele III RP, w zdecydowanej większości, stan taki aprobują.