"Trzecia władza" (20)
Oprócz sporu płacowego potężnym ogniskiem konfliktu sędziów z władzą
polityczną była duża nowelizacja Prawa o ustroju sądów powszechnych.
Przymiarki do niej trwały od 2008 r. Szczególne kontrowersje budziły plany
wprowadzenia ocen okresowych dla sędziów i pojawiające się co kilka
miesięcy nowe koncepcje takich ocen, które sędziowie traktowali jako zagro-
żenie dla swojej niezawisłości. Praca sędziów miała być oceniana raz na
cztery lata przez sędziów wizytatorów. Miała być przeprowadzana równole-
gle z wizytacją całego wydziału w sądzie. Na tej podstawie oceniany sędzia
miał dostać opisową cenzurkę z wszystkimi zastrzeżeniami i planem usu-
wania braków. Mogły to być np. zalecenia odbycia konkretnych szkoleń
podnoszących jakość merytoryczną sędziego. Mogły to być także zalecenia
wykonania indywidualnej pracy lub dotyczące zmian organizacyjnych w
wydziale, w którym orzeka sędzia.
Sędziowie szczególne zagrożenie widzieli jednak w systemie ocen
okresowych. Zakres tych ocen mieli formułować przecież podlegający
ministrowi, resortowi sędziowie-urzędnicy. Również minister, polityk, miał
wpływ na wybór przez prezesów sędziów wizytatorów, którzy takich ocen
mieli dokonywać. To rodziło uzasadnione obawy o wpływ władzy politycznej
na treść orzecznictwa.
Oceny nie tylko dotykały bardzo wrażliwej sfery sędziowskiej niezawis-
łości, ale też były swoistym ciosem w sędziowską mentalność, charakterys-
tyczną dla tego środowiska. Wszelkie próby oceny działań sędziego czy
recenzowania jego orzeczeń np. przez media były traktowane wrogo. Spoty-
kały się często z bardzo zdecydowaną reakcją. Przez całe dekady środowisko
próbowało oddzielić się od presji i kontroli społecznej pracy sędziów, czyniąc
to zresztą bardzo skutecznie. Próba oceny zewnętrznej była traktowana jako
zamach na fundamentalne zasady wynikające z konstytucji: niezawisłość
sędziego i niezależność sądu. Powoływanie się na te zasady, gwarantujące
trójpodział władzy, było wielokrotnie nadużywane przez środowisko sędziow-
skie. Takie postawy przyczyniły się do odcięcia Temidy od społeczeństwa i
zamknięcia się w wieży z kości słoniowej. Wszelka krytyka czy wnioski
dotyczące dysfunkcji sądowej rzeczywistości były traktowane jako nieuza-
sadniona ingerencja w niezależność i były tłumione już w zarodku. Krytyk
sądowej rzeczywistości był definiowany jako agresor, zamachowiec na
konstytucyjne wartości. Takie oceny z czasem bardzo się wyostrzyły.
Nadbudowana całkowicie bezkrytycznym samodzierstwem władzy nad
losami podsądnych, pycha "nadzwyczajnej kasty" osiągnęła niebotyczne
rozmiary. Wpojono społeczeństwu absurdalną zasadę, że "sądowych wyroków
się nie ocenia", co zasklepiło u sędziów poczucie nieomylności do tego
stopnia, iż każdą najmniejszą krytykę, traktują niemalże jako atak terrorystycz-
ny. To wyjaśnia najlepiej nieznany mi wciąż powód wydania nakazu areszto-
wania mnie, po wystosowaniu do wiceministra sprawiedliwości Listu Otwarte-
go z argumentacją sprzeciwu wobec niegodnego osądzenia. To też częściowo
tłumaczy wyjątkowo zacięty opór przeciw próbom reformy sądów i utworzenia
społecznej nad nimi kontroli przez demokratycznie wybrane władze III RP oraz
anarchię praworządności, czynioną po 2023 r., w której prowokacyjną rolę
odgrywają członkowie Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Przy ocenach okresowych znaczenie miały też kwestie ambicjonalne,
obawy środowiska sędziowskiego, że ktoś może kwestionować jego nieomyl-
ność. Perspektywa, że inny sędzia-urzędnik miałby wytykać błędy, niedo-
ciągnięcia, złą organizację pracy lub zwykłe lenistwo i niedbalstwo, wyda-
wać zalecenia edukacyjne, oceniać kulturę prowadzenia rozpraw, a nawet
kulturę osobistą (bo również taka rubryka znajdowała się później w formu-
larzu ocen), była uwłaczająca. Wręcz nie do przyjęcia, bo uderzała w ma-
jestat władzy sędziowskiej, którego elementem były właśnie nieomylność i
nietykalność. Ten czynnik integrowania się środowiska przeciwko wprowa-
dzeniu ocen okresowych był co najmniej równie ważny, jak poczucie, że
zmiana ta może mieć wpływ na sędziowską niezawisłość.
Środowisko sędziowskie, zwłąszcza skupione wokół SSP Iustitia, było już
wtedy dość radykalnie nastawione do pomysłów rządu Platformy Obywatel-
skiej i ośmielone wywalczonymi w protestach płacowych, co prawda
połowicznymi, ustępstwami. Już wtedy wiedziano, że niespotykany wcześ-
niej sędziowski aktywizm, krytyka działań władzy w mediach może przynieść
efekt lub co najmniej zmusić rządzących do dialogu.
Obszerne cytaty z rozdziału "Sędziowie nie chcą być oceniani" przytoczy-
łem celowo, doskonale ilustrują bowiem nadwrażliwość sędziowskiej dumy,
wykraczającą ponad pojęcie "niezawisłości". Pamiętam z lat 60 i 70 XX wieku
lekcje w szkole podstawowej i średniej z wizytatorami-inspektorami z kurato-
rium, wyznaczanymi do oceniania pracy nauczycieli. Nie słyszałem, by nau-
czyciele kiedykolwiek potestowali przeciw temu. Skuteczność lekarzy oceniają
ich pacjenci, umiejętności piekarzy - konsumenci. Tylko polscy sędziowie,
zadufani w swą nieomylność nie godzą się na kontrolę i ocenę ich profesjona-
lizmu, dopuszczając się w swym oporze do anarchizacji praworządności pań-
stwa. Rodzi się uzasadnione poniekąd podejrzenie, czy opór ten nie jest zasło-
ną przed ujawnieniem innych patologii, powszechnych w tym środowisku.
Głównym jądrem oporu jawi się SSP Iustitia. Sędziowie tego zrzeszenia
przeciwstawiają się jakimkolwiek próbom reformy sądownictwa, czynionym
po 1989 roku, przez demokratycznie wybrane władze, uzurpując sobie status
ponadnarodowej organizacji i mając wsparcie unijnych instytucji. Toczyli
wręcz wojnę z ministrem Ziobro, za pierwszych i drugich rządów PiS, by po
2023., wraz z bodnarytami Tuska, bezczelnie łamać wszelkie artykuły ustaw
i konstytucji, w ramach pojmowania prawa "jak je rozumią", czyli na własny
użytek. Bezkarność zapewnia im milczący oportunizm i poparcie większości
ludów, zamieszkujących obszar pomiędzy Odrą i Bugiem. Ludów zdojczery-
zowanych i zukrainizowanych, zwalczających się wzajemnie w zawziętej nie-
nawści.



