"Trzecia władza" (18)
Donald Tusk w swoim exposé wygłoszonym w Sejmie 23 listopada 2007
r. zapowiedział min. (...)
"W imieniu własnym i mojego rządu gwarantuję, że działalność wymia-
ru sprawiedliwości od dzisiaj oparta będzie wyłącznie na prawie i wolna od
jakichkolwiek nacisków politycznych."
Wśród prawników, zwłaszcza wśród odsuniętej kadry profesorskiej,
niechęć do poprzedniej władzy była tak wielka, że konstruktorzy obecnego
modelu prokuratury z prof. Andrzejem Zollem na czele nawet nie prote-
stowali po zapowiedzi powrotu do rozwiązań wywodzących się z wczesnej
PRL.
W exposé, wygłoszonym 13.12.2023., Donald Tusk zapowiedział: "Mówię
tutaj o szczególnej roli prawa i praworządności, i rządów prawa. Nie ma
naprawdę nic ważniejszego dla nowoczesnego narodu, jak zestaw praw i
obowiązków uznawanych za wspólne, bez wyjątku." 26 grudnia doprecyzował:
"Nikt nie spodziewa się miękkich rozwiązań. Wszystko będzie zgodnie z
prawem, tak jak my je rozumiemy". Można się spodziewać, iż w czwartym
exposé oznajmi wszem i światu, że poddanych obowiązywać będzie tylko
takie prawo, jakie on ustanowi.
Częścią sędziowskiego protestu miały być też pozwy o wyrównanie
wynagrodzeń oraz zapłatę nadgodzin. Akcja ta zaczęła się jeszcze pod
koniec 2007 r., jednak jej skala nie była duża. W ciągu roku do sądów
wpłynęło zaledwie kilkadziesiąt takich pozwów. Sędziowie próbowali też
zainteresować swoją sytuacją materialną opinię międzynarodową, na co
Platforma Obywatelska była bardzo wyczulona. Iustitia zaapelowała o
wsparcie do Światowej Unii Sędziów, a nawet o przysłanie do Polski jej
obserwatorów. Takie poparcie udało się zresztą uzyskać.
W 2008 roku Iustitia jako pierwsza wyniosła skargę na rządy PO do
zagranicznej instytucji. Jej śladem poszło PiS, po katastrofie smoleńskiej
wynosząc skargi do Parlamentu Europejskiego. Później, w ramach rewanżu,
PO solidarnie z Iustitia słały skargi na rząd Zjednoczonej Prawicy, raz za razem
angażując swoimi żalami niemal wszystkie międzynarodowe instytucje.
Powtarzające się z dużą regularnością sędziowskie protesty stawiały rząd
w niekorzystnym położeniu. Mimo że sędziowie nie cieszyli się szczególnym
szacunkiem w społeczeństwie, perspektywa kolejnych dni bez wokand mogła
spowodować, że i tak długi czas procesów jeszcze by się wydłużył. Doradcy
rządowi zdawali sobie też sprawę, że nastroje w środowisku sędziowskim,
wraz z pojawieniem się w jego szeregach nowego pokolenia sędziów, rady-
kalizują się, a protest ma tendencje do rozszerzania. Taka sytuacja uderzała
w rząd i samego ministra sprawiedliwości, który słusznie obawiał się
zarzutu, że nie potrafi zażegnać kryzysu w sądownictwie.
Trudno pojąć, co wówczas skłaniało ludzi, posiadających prawnicze
wykształcenie, mogących więc zajmować wysokoopłacane posady, do ubiera-
nia się w sędziowskie togi. Niedostatecznie wynagradzani, pogardzani przez
otoczenie - osiągając najniższe notowania w rankingach społecznego wartoś-
ciowania uprawianych zawodów, jedynie chorobliwe poczucie dominacji i
posiadania mocy decydowania o losie innych ludzi tłumaczyć może podejmo-
wanie posady sędziego. Współcześnie wprawdzie na samym dnie społecznej
oceny i zaufania, to przynajmniej wysokie wynagrodzenie, niejednokrotnie
ponadnormatywnie wysokie, przy całkowitej bezkarności oraz dowolność
ferowania wyroków, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności z tego tytułu, deter-
minują do podjęcia zawodu sędziego jednostki o skłonnościach do dominacji,
niestety często o podłożu psychicznym i osobowościowym, nieuzasadnionych i
nieuprawniających do tej profesji. Ludzie tacy, o przerośniętej ambicjonalności,
wprowadzili rozgrywki snobistyczne i polityczne, czyniąc z polskiego sądow-
nictwa karykaturę sprawiedliwości. Wbrew intencjom tzw. "purystów", okazuje
się, że instytucja ta sama się nie zreformuje, tak jak nie potrafiła się sama
zdekomunizować.



