Jak zabija się Polskę (7)
W niezwykle trudnej sytuacji znalazł się również obecny prezydent
Bronisław "Bul-Komorowski". On z honorami przyjmował nie jakiegoś tam
Kunę, Żagla czy Dochnala, jak lekkoduch i pijanica "Alek" Kwaśniewski.
Komorowski na samym początku swojego urzędowania postanowił skorzy-
stać z doświadczenia samego capo di tutti capi Jaruzelskiego, aby ten
doradzał mu w kontaktach z szefem mafii rosyjskiej. Jeżeli dodamy do tego
bronkowo-donaldowe dziwnie częste i tajemnicze międzylądowania w
Erewaniu podczas zagranicznych podróży, to coś mi się wydaje, że kontakty
z wysłannikami Ojca Chrzestnego są nie tyle przypadkowe, co wręcz
obowiązkowe i regularne. Czyżby ów związek przestępczy o charakterze
zbrojnym ciągle istniał i dał o sobie znać 10 kwietnia 2010 roku jako
gwarant nowego porządku uzgodnionego w 1989 roku podczas akcji o
kryptonimie "Transformacja"? ... Wszyscy płacimy teraz słynne "odpie-
przcie się od generała", wypowiedziane przez Michnika i obowiązujące w
III RP przez ponad dwie dekady.
Oto Michnik, człowiek-uzurpator, guru, który uważa, że ma taką moc i
moralną siłę, że pozwala mu ona rozgrzeszać zbrodniarzy w imieniu nas
wszystkich, tak jak i w imieniu nas wszystkich wskazywać szkodników,
moherów, faszystów i antysemitów. Oto "mesjasz" rozpoznany bezbłędnie
przez komuszy salon sługusów i karierowiczów, lecz nieprzyjęty przez
moherowy prymitywny motłoch z małych miasteczek i wsi. Motłoch, który
pada na kolana pod obciachowym krzyżem i który trzeba pod tym krzyżem
dobić. Wasze niedoczekanie.
Kartel Przestępczych Funkcjonariuszy Niepraworządności, który w 2023
otrzymał, od zamieszkujących obszar pomiędzy Odrą i Bugiem, patent na
dobicie "moherowego prymitywnego motłochu", zastosował tym razem nowa-
torski sposób "opiłowywania katolików" metodą nitrasowsko-bodnarowską.
"Chodzi o panów ubranych w mundury Wehrmachtu i jednostek SS.
Do Wehrmachtu i SS wstąpiło łącznie około pół miliona polskich ochotni-
ków. A wytłuszczonym drukiem: Wśród nich był Józef Tusk - dziadek obec-
nego premiera Polski Donalda Tuska." "Do SS Polacy zaciągali się dobro-
wolnie. W wypadku Wehrmachtu schemat był nieco inny. Najpierw pan,
prawdą i nieprawdą musiał udowodnić, że nie jest Polakiem lecz Niemcem
z urodzenia. Przy czym - niemieckie władze nie tylko nie popierały takiej
metemorfozy, ale nawet czyniły panom różne przeszkody". (tłumaczenie
informacji z "Niezawisimoj Gaziety", zamieszczone w Newsweek.pl,
21.05.2010 r.)
Ruscy szachiści - jak nazywa tamtejszych polityków Stanisław Michal-
kiewicz - zasugerowali wyraźnie, że jeżeli, jak mówiono w Polsce, dziadek
Tuska był ochotnikiem, to prawdopodobna jest jego służba w SS. Jeśli zaś
służył rzeczywiście w Wehrmachcie, to musiał być Niemcem lub za pomocą
kłamstw udowodnić, że nie jest Polakiem. Jak myślicie drodzy czytelnicy,
jaka była reakcja tych wszystkich medialnych "bohaterskich" pałkarzy z
Czerskiej i Wiertniczej, którzy glanowali Kurskiego? Czy ktoś zaprotestował,
krzyczał: hańba! podłość! Nic z tych rzeczy. Na pogrożenie palcem przez
cara Putina medialne pieski Michnika i Waltera podkuliły pod siebie ogony
i popuszczając ze strachu mocz, bały się szczeknąć, zaskomlić czy nawet
skierować w stronę Moskwy wzrok. Oto prawdziwy obraz polskiej "suwere-
nnej" polityki i "odwaga" wolnych mediów, sprowadzonych jednym artyku-
łem w rosyjskiej prasie do parteru.
Wówczas, sensacyjne ujawnienie przeszłości "dziadka z Wehrmachtu",
było generalnie uznane za osławę dla kandydata na prezydenta Rzeczypospo-
litej. Dziś, w landzie przywiślańskim, jest raczej powodem do chluby. Dzieci
w szkołach podstawowych uczone są już niemieckiej wersji historii. Za parę
lat, celem utrwalania unijnej komuny, informacja o Polsce w szkolnych pod-
ręcznikach sprowadzona będzie do przekazu o dzielnych Niemcach, bohatersko
walczących z polskimi nazistami, faszystami i antysemitami. Na terenach
dzisiejszych województw, które znajdą się poza eurolandem przywiślańskim,
obowiązywać będą języki: niemiecki, ukraiński, rosyjski, a być może - jeszcze
inne.



