
Petro Fedorowycz Olijnyk
urodził się w 1909 r. we wsi Mołodyczne, w powiecie żydaczowskim lub w
1014, we wsi Mieżdurecze, koło Stanisławowa; zginął w 1945 r. koło wsi
Rudniki w maniewickim rejonie.
Dla Ukraińców z Wołynia Petro Olijnyk "Enej", używający też pseudo-
nimów "Roman" i "Serhij", jest bohaterem. Dla Polaków, którym udało się
zbiec przed banderowskimi nożami i siekierami - zbrodniarzem i to znanym
z bezwzględności i okrucieństwa. By zagrzewać swych podwładnych do boju,
pomimo że był oficerem wysokiej rangi, własnoręcznie, jak twierdzą świad-
kowie, odrąbywał głowy swym ofiarom. Był zwykłym... katem Wołynia,
unurzanym w lackiej krwi i takim powinien być w Polsce zapamiętany.
Według Stefana Babija, ukraińskiego pisarza, "Enej" należy do pow-
stańczej legendy, podobnie jak "Kłym Sawur" i inni. Babij miał trzy lata i
trzy miesiące, gdy banderowcy, dowodzeni przez takich rzeźników jak
"Enej", rozpoczęli rzeź Polaków. W swojej książce "Łuny powstańczego
kraju" twierdzi jednak, że zapamiętał wołyńską noc, kiedy m.in. podwładni
"Eneja" przystąpili do swego dzieła. Pisze m.in.:
"Noc była ciepła i ciemna. Raptem wybuchły płomienie. Za nim drugie
i trzecie. Potem następne i następne. Początkowo płomienie były daleko.
Wkrótce jednak ogień zaczął się rozprzestrzeniać, poszerzać i przybliżać.
Wkrótce zlały się, tworząc czerwone morze (...) Tak było w noc z 29 na 30
czerwca 1943 r. i podczas niej na wysokim kurhanie stali "Kłym Sawur" i
"Enej" i podziwiali łuny pożarów jako przejaw masowego protestu przeciw
tym, którzy zajęli ukraińską ziemię i zagrażali ukraińskiej wolności. To była
akcja UPA na resztki polskich kolonii. W akcji oprócz oddziałów UPA brali
także udział wszyscy miejscowi bojownicy." (S. Babij, "Łuny powstanśkoho
kraju. Szkice, opowiadania, wspomnienia", Równe 2002)
Wymownie, przejmująco i z talentem literackim opisane dzieje zbrodniczej
genezy ukraińskiej niepodległości. Niektórzy kronikarze zrębów narodowej
tradycji niepodległościowej Ukraińców, jak Babij, współcześnie sami potwier-
dzają udział cywilnej ludności ukraińskiej w mordach ludobójstwa wołyńskie-
go. Pseudohistorycy ukraińscy, także polscy grafomani historyczni, mitologi-
zują zbrodnie OUN_UPA, jako powstańczą rewolucję narodowo_wyzwoleń-
czą, skierowaną przeciwko polskiemu okupantowi. Świadoma konfabulacja,
bezczelnie przypisująca rolę okupanta cywilnej ludności wiejskiej narodowości
polskiej, od wieków zamieszkującej Małopolskę Wschodnią. Podczas żadnego
powstania narodowo-wyzwoleńczego, ani wojny z Sowietami w 1920 roku,
Polacy nie dokonywali eksterminacji ludności cywilnej; ani ukraińskiej, ruskiej,
rosyjskiej, ani żadnej innej. O ile Klaczkiwskiego można od biedy nazwać
mordercą, dającemu szansę, przynajmniej teoretycznie, o tyle Olijnyk swoim
ofiarom szansy ratunku nie dawał, nawet teoretycznie: otaczał, bestialsko
mordował i palił.
Kierownictwo ruchu banderowskiego, doceniając "oddanie" Olijnyka
dla sprawy, skierowało go do obwodu dniepropietrowskiego na Ukrainie,
gdzie został mianowany obwodowym prowidnykiem OUN. Miał tam zorga-
nizować podległą banderowcom adminisrtację. Była to typowa orka na
ugorze, bo na wschodzie Ukrainy banderowcy nie mieli żadnych wpływów.
Liczyli na sojusz z Niemcami. Ci jednak nie chcieli mieć pomocników
realizujących swoje, a nie ich koncepcje.
Gdy frakcja związana z Banderą, do której należał Olijnyk, zaczęła
mordować zwolenników Melnyka, Niemcy się wściekli i rozpoczęli areszto-
wania i rozstrzeliwania członków grupy Bandery. Olijnyk, kierujący bande-
rowcami w obwodzie dniepropietrowskim, został aresztowany i osadzony w
więzieniu. Jego kamraci oswobodzili go jednak i skierowali na Wołyń.
Z zachowanych dokumentów melnykowskiego podziemia wynika, że
banderowcy "Eneja" dopuszczali się najróżniejszych bestialstw nie tylko
wobec Polaków, ale także Ukraińców, z których nie wszyscy rwali się do
mordowania polskich sąsiadów. Zdaniem autorów tego dokumentu bande-
rowcy rozpętali kampanię terroru przeciwko własnemu narodowi. W
dokumencie melnykowskiego Prowodu OUN, obwiniającym "banderowski"
Prowod OUN o doprowadzenie do zbrojnego wystąpienia na Wołyniu,
czytamy m.in.:
"Banderowcy zabrali mężczyzn w UPA, ale zmobilizowali także ich
świnie, buty, krowy, konie, chleb itp. Za niepodporządkowanie się rozstrzeli-
wali opornych albo palili gospodarstwa. Taki terror, zorganizowany przez
banderowców UPA, stał się dostateczną przyczyną tego, że chłop często
mówił: "Niech lepiej murzyni przyjdą i pognają precz UPA". Terror UPA
kosztował Wołyń więcej niż bolszewicki czy niemiecki. Dla charakterystyki:
w jednym tylko rejonie Werba UPA udusiła 1000 osób z nacjonalistycznego
aktywu [frakcji melnykowskiej - przyp. MAK], a także zwykłych Ukraińców.
Terror jako sposób rządzenia wyłącznie królował w szeregach UPA."
"KACI WOŁYNIA" (6)