dr Joanna Wieliczka-Szarkowa
Wyd. AA  Kraków 2011

Czarna Księga Kresów
(11)

     "W dniu 19 lutego [1945] na stacji towarowej w Wilnie stało 65 wagonów 
przygotowanych do transportu więźniów. Ładowanie miało się rozpocząć w nocy
na 20 bm. Za zdolnych do pracy komisja uważa wszystkich, którzy mogą się 
poruszać o własnych siłach. (...) w ciągu dnia wyprowadzono z więzień na 
Łukiszkach i Antokolu z górą 3000 więźniów. Ładowanie odbywało się w dzień 
i w noc, przy czym do wagonu ładowano 50 osób. Rodzinom wywożonych nie 
pozwolono się zbliżyć, by doręczyć ubranie i żywność. W dziki, brutalny sposób 
bito kobiety kolbami, strzelano do tłumu z automatów i szczuto psami. Droga z 
więzienia do wagonu była prawdziwą drogą krzyżową nieszczęśliwych ofiar 
bolszewickiego bestialstwa. Wycieńczeni kilkumiesięczną głodówką, chorzy, 
pozbawieni ciepłych ubrań więźniowie bardziej przypominali szkielety, niż 
żywych ludzi. Wielu nie mogło iść o własnych siłach i silniejsi towarzysze 
niedoli zmuszeni byli ich nieść. Na rampie kolejowej więźniom kazano uklęk- 
nąć, poczem zaczęło się załadowywanie do wagonów, przy czym przestrzeń 
dzielącą od miejsca zatrzymania grupy wagonów więźniowie przebywali na 
kolanach.  (...) Podczas ładowania na stacji w Wilnie z wycieńczenia zmarło 4 
więźniów".
 K. Syrewicz "Kronika wileńska" 
     Cytat ten dedykuję współczesnemu polskiemu lewactwu. Wzbudzi zapewne 
dumę i szczere uznanie z tego, jak towarzysze radzieccy potrafili rozprawiać się 
z polskimi "faszystami" i "nazistami", jak rzucili ich na kolana. Narodowcom zaś 
ku przestrodze, co z nimi uczynią komunistyczni komisarze unijni, gdy już 
całkiem opanują Europę. Polecam lekturę całego rozdziału 11 książki dr Joanny, 
by zapoznać się z warunkami łagrów syberyjskich, jakie komisarze sowieccy 
stworzyli Polakom, niezbyt zachwyconym bolszewicką okupacją. Przeczytajcie 
koniecznie, jeśli nie wiecie, jak się umiera w komunistycznych łagrach. 
 
     
"Kiedyś szłyśmy szesnaście kilometrów na hałdę. Konwojował nas Fin, 
wprost nieludzki. Kazał przez cały czas iść z rękami do tyłu, a jeśli ktoś je 
opuszczał lub nie równał szeregu, zatrzymywał całą kolumnę. Ponieważ były 
roztopy i ogromne błoto na drodze, a myśmy szły w podartym ubraniu i dziura- 
wym obuwiu, starałyśmy się omijać większe kałuże, żeby się jak najmniej 
przemoczyć. W trakcie omijania jednej z dużych kałuży Fin wydał rozkaz: 
padnij. Kazał nam położyć się do wody, stał i uśmiechał się. Po paru minutach 
zniecierpliwione zaczęłyśmy się poruszać. Dwie kobiety podniosły głowy, wtedy 
on zarepetował i strzelił - zabił je obie".
 I. Krajewska 
     Nawet Finowie mordowali Polaków! Cała Skandynawia teraz zlewaczała, 
komunistyczna i muzułmańska. Nie dziwmy się, że uciekają stamtąd z dziećmi do 
jeszcze względnie normalnej Polski. 
 
     
"Kiedy nas stąd zabierano, były to jeszcze nasze ziemie, nasz rodzinny kraj. 
Teraz widzimy rosyjskie napisy na drogach, na dobrze nam znanych stacjach. 
(...) Lata wojny jeszcze mocniej związały nas z tą ziemią. (...) Wielu z nas 
oddało za nią swe życie. My, aresztowani, całą naszą młodość i zdrowie. Teraz 
mijamy je, by już więcej nie powrócić. Nigdy poczucie klęski nie było w nas tak 
silne".
 M. Ruchniewicz "Repatriacja ludności polskiej z ZSRR w latach 
1955-1959" 
     
Jak zauważył Leopold Tyrmand, bolszewicy potrzebowali dwóch, trzech dni 
żeby uczynić bałagan i śmietnik z czystych, zadbanych miast - Wilna i Lwowa - 
iskrzących się perłami architektury.
 
     Przynależność do Unii Europejskiej daje możliwość zaznania rozkoszy życia 
w komuniźmie tym, którzy nie mieli szczęścia wegetować w PRL. Polskie, niegdyś
 normalne miasta już opanowała lewacka zaraza.

Zbigniew M. Kozłowski  sierpień-październik 2021