"Prawda ponad wszystko"  (4)

     W zawierusze rewolucyjnej ginęli i Żydzi, ale bynajmniej nie pozostaje to 
w sprzecznośći z faktem, że w rozdmuchaniu tego piekła na ziemi i później-
szych działaniach represyjnych wobec Rosjan oraz innych nacji wielu z nich
odgrywało istotną rolę. 
 
Jest charakterystyczne, że np. ówczesne raporty dyplomatów państw zacho-
dnioeurpejskich z Rosji stwierdzają, delikatnie mówiąc, nadreprezentatyw-
ność przedstawicieli tej nacji w dobranym, to jest bandyckim towarzystwie 
bolszewików. Wystarczy przeczytać "Białą Księgę" brytyjskiego Home 
Office z tamtego okresu, a dokładniej jej pierwsze wydanie, gdyż w następ-
nym odpowiednie passusy poświęcone żydowskiemu zaangażowaniu w 
rewolucję wyparowały. 
 
Oczywiście trudno tu mówić o winie wszystkich rosyjskich, ukraińskich itd. 
Żydów. Byłoby w końcu absurdem twierdzenie, że np. ludzie majętni albo 
liczni Żydzi - tradycjonaliści pałali miłością do bolszewików. Wielu z nich 
zresztą uciekło przed rewolucją do... rzekomo antysemickiej Polski, gdzie 
potraktowano ich nad wyraz uprzejmie. Wkrótce otrzymali obywatelstwo 
Rzeczypospolitej, a ich zrewoltowane latorośle uzupełniły szeregi... Komu- 
nistycznej Partii Polski. Wdzięczność nie jest chyba nadmiernie rozbudo-
waną żydowską cechą narodową. Ale to tak na marginesie. 
 
Raz jeszcze podkreślam: bez udziału po stronie bandyckiej rewolucji zbol-
szewizowanej żydowskiej biedoty oraz żydowskich młodzieńców paradują-
cych z naganem zatkniętym za pasek w ramach osławionej "Czerezwyczaj-
ki" - bolszewicy mieliby nieliche kłopoty z utrzymaniem się u władzy. 
 
Pyta Pan o osławiony antysemityzm... Cóż, zapewne nadal istnieją osobnicy, 
którzy uważają, że Żydzi odpowiadają za całe zło na tym padole łez. To już 
nawet nie są antysemici; to są wariaci. Podobnie istnieje całkiem sporo 
Żydów, którzy uważają tzw. gojów za podludzi, zwierzęta, "pegarim", czy co 
tam jeszcze. Na wariatów nie ma rady - i tyle. 
 
Współcześnie natomiast "antysemityzm" stał się rodzajem bezwzględnej, 
wyjątkowo brutalnej walki "establishmentu" z niezależnie myślącymi 
ludźmi (żeby było śmieszniej - również z Żydami w rodzaju dr. Israela 
Shahaka). Napiszesz, w zgodzie z prawdą, książkę czy artykuł o niemal 
rasistowskim charakterze państwa Izrael - jesteś antysemitą; wytkniesz 
błędy przeszłości Szymonowi Wiesenthalowi albo poskrobiesz p. Adama 
Michnika tudzież "Gazetę Wyborczą" - jesteś antysemitą; napiszesz kilka 
słów prawdy o tych wszystkich Wiesel'ach, Jerzych Kosińskich albo... kilku 
australijskich kłamcach - polakożercach żydowskiego pochodzenia - oczy-
wiście jesteś antysemitą; powiesz, znowu zgodnie z prawdą, że Adam 
Mickiewicz nie miał żydowskich korzeni - czynisz tak, boś antysemita. I tak 
dalej, dalej, dalej. Istna paranoja, czyli - powracamy niejako do źródła - 
ważny czynnik politycznej poprawności. 
 
Tak, walka z rzekomym, zrodzonym w nienawistnych głowach antysemi-
tyzmem jest jednym z filarów "political correctness". Przy tym owi "zawo-
dowi filosemici" w kółko gadają o tolerancji, a tak naprawdę to prawdziwi 
antyintelektualni opresorzy albo nierzadko żydowscy szowiniści. To ludzie 
"zionący miłosierdziem". Nie będę szczególnym odkrywcą, jeśli powtórzę za 
klasykami maksymę, że współcześnie antysemitą nie jest ten, kto nie lubi 
Żydów, lecz ten, kogo Żydzi (oczywiście niektórzy, czyli wpływowi) nie lubią. 
Signum temporis. 

     Mają tak wybitnych publicystów żyjących, jak: Michnik, Gross, Grabowski,
Engelking, Appelbaum; mają dzieło Kosińskiego, całą spuściznę po nobliście 
Singerze, chętnie oddamy i Tokarczuk. Nikt im nie odbiera Tuwima, ani 
Słonimskiego. Na cóż im Mickiewicz?! Nie znał jidysz, ani żadnego innego 
języka żydowskiego. Prędzej po turecku by się porozumiał.